Pomimo, że falę optymizmu na rynku mamy już za sobą od spadków z koncówki 2017, Bitcoin i pozostałe kryptowaluty nadal są chętnie wybieranym przez Polaków aktywem inwestycyjnym. Coraz więcej osób rozpoczynając inwestycje w kryptowaluty stara się przewidzieć najlepszy moment na wejście, m.in. sięgając po wykorzystywaną na giełdach analizę techniczną (AT). Czy ma ona rację bytu również na rynku krypto?
Inwestorzy od początku istnienia obrotu giełdowego starają się przewidzieć zachowanie rynku. Jedną z teorii jest ta, zakładająca, że historia lubi się powtarzać. Na bazie tego założenia powstała analiza techniczna. Jak ją stosować? Czy ma ona sens na rynku kryptowalut? O tym w dzisiejszym artykule!
Traderzy opierający się w swoich decyzjach na analizie technicznej zakładają, że aktualna cena waloru zawiera w sobie wszystkie dostępne informacje i oszacowane ryzyko, dlatego nie ma podstaw zastanawiać się, co leży za jej zmianą. Skupiają się oni głównie na analizie dotychczasowych zmian cen, starając się przepowiedzieć, w którą stronę pójdą zmiany. Trzy główne założenia kryjące się za analizą techniczną to:
Analiza techniczna, stosowana w krypowalutach, podobnie jak w inwestycjach giełdowych pozwala na dość sprawną ocenę opłacalności inwestycji, jak i poszukiwanie odpowiedniego miejsca na jej rozpoczęcie. W przypadku dynamicznie zmieniających się walut opartych o blockchain, do jakich zalicza się Bitcoin przydaje się jej znajomość, pozwalająca przewidzieć wybicie górą lub dołem, np. na skutek wybicia z układu overbalance. Daje to inwestorom czas na podjęcie decyzji, zanim nastąpi faza manii lub panika rynkowa, tak by odpowiednio dostosowali do niej swoją taktykę.
Analiza techniczna, zarówno w odniesieniu do kryptowalut, jak i do działań giełdowych, spotyka się z pewną krytyką. Niektórzy zarzucają jej zbytnią powierzchowność i spłycanie tematu wyłącznie do poszukiwania pewnych figur - formacji głowy i ramion, podwójnego dna, flagi czy podwójnego szczytu. Do pewnego stopnia mają rację - zbytnie skupianie się na samych sygnałach może rodzić ryzyko ich nadinterpretacji, szczególnie przez niedoświadczonych inwestorów.
Niektórzy zarzucają także AT, że jest "samospełniającą się przepowiednią" z powodu stosowania jej przez wielu inwestorów, co w istocie wywołuje zmiany cen, zgodnie ze spodziewanym schematem. Jednak nawet jeśli byłoby to prawdą, to dlaczego nie zarabiać, korzystając z faktu, że rynki stają się bardziej przewidywalne (większa ilość inwestorów zacznie inwestować w tym samym momencie, lub dołączy do tego samego trendu)?
Szczerze należy jednak przyznać, że analiza techniczna ma pewne wady i nie zawsze warto opierać się w swoich działaniach tylko na niej. Jednym z zagrożeń dla graczy opierających się wyłącznie na analizie technicznej w handlu krypto, jest podatność na tzw. pompki. Jest to sytuacja w której umawia się kilkunastu/kilkudziesięciu graczy i równocześnie próbują inwestować w zsynchronizowany sposób, wywołując np. falę wzrostową, a następnie wychodząc z inwestycji w odpowiednim momencie, powodując spadek kryptowaluty do wcześniejszych poziomów i pozostawiając kupujących z przepłaconym aktywem. Robieniem takich "pompek" zasłynął ekspert ds. bezpieczeństwa John MaAffee. Rynek kryptowalut jest na nie szczególnie podatny, z uwagi na swoją niedojrzałość i niską kapitalizację niektórych z coinów. Dlatego zawsze przy podejmowaniu decyzji o wejściu w inwestycję warto mieć na uwadze fundamentalne podstawy zmiany wycen danego aktywa, przyjrzeć się jego stabilności i funkcjonalności (w przypadku krypto to również ona odgrywa niemałą rolę).
O najgłośniejsze bańce na BTC słyszeliśmy w końcówce 2017 roku. Wówczas jego wyceny dotarły w okolice 20.000$, notując gwałtowne wzrosty w bardzo krótkim czasie. Rynek wszedł w tzw. fazę manii, w której końcowym okresie wyceny rosły wykładniczo, co jeszcze bardziej napędzało kupujących. Ci, którzy zbyt późno weszli w inwestycję, lub zbyt późno z niej wyszli, stracili nawet ponad 70% zainwestowanych środków. Czy analiza techniczna byłaby w stanie ich uchronić?
Już w drugiej połowie 2017 roku dzięki analizie technicznej rynku pojawiały się doniesienia, wskazujące na zbliżające się pęknięcie bańki - głównie na hiperboliczne wzrosty wyceny kursu BTC, zauważono również całkowite odłączenie wycen bitcoin od fundamentów, np. doniesień o próbach blokowania go w kolejnych państwach.
Chwilę przed największymi spadkami pojawiły się oparte na analizie technicznej artykuły, wskazujące na możliwość bliskiego pęknięcia bańki - sugerowano się m.in. spowolnioną dynamiką wzrostów - 6% w tygodniu poprzedzającym spadki vs. 136% w trzech poprzednich tygodniach. Wskazywano również, że kurs bitcoin wzrósł ponad 60-krotnie w ostatnich 3 latach, stając się zarazem największą bańką spekulacyjną w historii.
Ostatecznie, chwilę przed gigantycznymi spadkami wycena bitcoin wyrysowała typową formację podwójnego szczytu - przypominającą nieco literę M, w której drugi szczyt jest nieco poniżej pierwszego. Dzieje się tak po pierwszych spadkach, po których ruch korekcyjny nie jest w stanie przebić pierwszego szczytu. Zazwyczaj po jej wyrysowaniu następuje wybicie dołem, czyli silne spadki. Dokładnie to miało miejsce na bitcoinie - po szczycie z 17 grudnia 2017 (19.982$) i 6 stycznia (17.526$) rozpoczęły się silne wyprzedaże najważniejszej z kryptowalut - 6 lutego wyceniana była już w okolicach 6.500$.
Jak pokazują powyższe przykłady i wiele lat doświadczenia traderów, analiza techniczna pozwala na wypracowanie dobrej strategii inwestycyjnej. Nie tylko pozwala ona na spore zarobki, ale także na "wyczucie" odpowiedniego momentu na wyjście z inwestycji, zanim pęknie bańka. Warto jednak jej wskazania uzupełniać innymi narzędziami inwestorskimi, by np. uniknąć wpadnięcia w tzw. pompkę lub inne zagrania spekulantów, liczących na konkretną reakcję rynków.
Spis treści